Arek, nieśmiały księgowy, od 5 lat korzystał z portali randkowych. Jednak bezskutecznie. Jego randki kończyły się bardzo szybko. Nie wiedział, co z nim jest nie tak. Kiedy zobaczył mnie w telewizji śniadaniowej, to postanowił skorzystać z konsultacji telefonicznej… Nie chciał spotkania online, był bardzo skrępowany, a rozmowa telefoniczna dawała mu nieco anonimowości. Podczas konsultacji okazało się, że Arek na randkach zachowywał się jak desperat, mówił, że nikt go nie chce, że cierpi z samotności, a z każdą napotkaną kobietą chciał budować związek. Dodatkowo chciał zaimponować kobiecie, pokazać, że wierzy w równouprawnienie, więc za kolację w restauracji płacili po połowie. Oczywiście szybko sprowadziłam Arka na ziemię, pokazałam w czym tkwi problem, jak go naprawić. Arek po naszej konsultacji uznał, że rezygnuje z portali randkowych, skorzystał z mojej pomocy. Po trzech miesiącach poznał sympatyczną Anię.
Anię poznałam w poczekalni u dietetyka, a konkretnie u mojej serdecznej koleżanki Ewy Eljasińskiej. Zakompleksiona kobieta z 20 kilogramową nadwagą. Po dłuższej rozmowie okazało się, że pracuje w szkole, dwa lata wcześniej rzucił ją mąż, została sama z małym dzieckiem. Była załamana, zajadała smutki. Jednak kiedy jej mały syn zapytał czy ona jest chora i umrze, bo w telewizji mówili, że ludzie z nadwagą chorują i umierają, rozpłakała się, wzięła się za siebie.To było nasze pierwsze spotkanie, drugie już w moim biurze w Czerwionce. Przez pierwsze dwa miesiące Anna była jedynie na jednej randce. W trzecim miesiącu coś się zmieniło, trzy randki, ale w czwartym nastąpiła zmiana. W biurze pojawił się Arek. Na początku nie chciał spotkać się z Anią, tyle słyszał o nauczycielkach, że nerwowe, najmądrzejsze, itp. Szczerze z nim porozmawiałam, posłuchał, a teraz nie może żyć bez Aniu… A ja mu tylko powiedziałam, że Ania jest cała do kochania.
Ania i Arek dołączyli do szczęśliwie połączonych.
Cieszę się ich szczęściem. Swatka Anna