Kolejna cudowna wiadomość…
Wczoraj zadzwoniła do mnie była klientka Jola. Podziękowała za połączenie z Kazimierzem.Okazało się, że właśnie się zaręczyli. Mieszkają u Joli, u niego i w tirze… Dziwne, ale prawdziwe…
Kazia do biura przywiózł syn z synową, chcieli aby wdowiec ułożył sobie ponownie życie. Kaziu chociaż od dawna już przebywał na emeryturze, to dodatkowo pracował jako kierowca. Chciał poznać kobietę, która chciałaby mu dotrzymać towarzystwa podczas jego długich podróży. Jednak Panie nie były taką ofertą zainteresowane. Chodził na randki, ale bez kontynuacji.
Jola rozwiedziona, energiczna kobieta, zapisała się do Zolyt, bo bała się samotności w dużym domu na emeryturze. Pamiętam jak jej powiedziałam, że Panią z pewnością połączę, bo wszystkich którzy się do mnie zgłosili z Pani miejscowości już połączyłam. I naprawdę tak jest… W tej miejscowości mam już na koncie trzy śluby i wiele par, a miejscowość malutka.
Umówiłam ją z Kaziem… Jednak nie wiedziałam, że kontynuują znajomość. Kaziowi skończyła się umowa, a Jola zawiesiła bez podania przyczyny… Czasami widziałam w mediach społecznościowych jej zdjęcie w tirze, pomyślałam, że pewnie znalazła pracę jako kierowca. A tu taka niespodzianka.
Są szczęśliwi. 8- 10 dni spędzają w trasie, zwiedzają Europę, później tydzień mieszkają u Joli lub u Kazia, ponownie wyruszają w drogę. Kaziu w Polsce przygotowuje jedzenie, Jola w trasie jak mówi, pełni rolę podkuchennej… Odgrzewa posiłki, parzy kawę. Są szczęśliwi.
Nie każda kobieta zdecydowałaby się na takie szaleństwo… Nie każdy mężczyzna na emeryturze z tira chciałby zwiedzać świat. Jednak Jola i Kazimierz wybrali takie życie, a najważniejsze, że na jesień życia, wybrali siebie. Gratuluję i bardzo jestem wdzięczna, że Jola podzieliła się taką cudowną wiadomością. Pozdrawiam Swatka Anna